• Relacja z wyprawy na Kazbek 3-13.08.2024


    Kazbek (5054m n.p.m.) to jeden z najwyższych szczytów Kaukazu, leżący na granicy Gruzji i Rosji a dokładniej z Republiką Osetii Północnej – Alania, czyli autonomicznej republiki wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej. Kazbek jest drzemiącym wulkanem, którego ostatnia erupcja miała miejsce około 6 tysięcy lat temu. Nie należy on do łatwych 5-tysięczników nie tylko ze względu na wysokość, ale również ze względu na liczne spływające z niego lodowce pocięte szczelinami.

    Kazbek to też drugi w historii naszego klubu 5-tysięcznik (pierwszy Ararat /Turcja/ zdobyty w sierpniu 2022), który udało nam się zdobyć. Nasza 9-osobowa grupa: Basia, Ewelina, Kasia, Karolina, Sylwia, Artur, Krzysiek, Leszek, Przemek na wyprawę wyruszyła 3 sierpnia z Pszczyny najpierw na Lotnisko Chopina, gdzie dołączył do nas Michał – jeden z trzech dodatkowych uczestników (dwóch kolejnych Grześka i Rafała poznamy dopiero w Tbilisi – stolicy Gruzji) oraz Ania – nasza sprawdzona liderka. Jako klub w organizacji tego typu wyjazdów nie posiadamy doświadczenia, dlatego też tak jak przy Araracie tak i przy tej wyprawie współpracowaliśmy z Adventure24.
    Do Tbilisi docieramy przez Stambuł 4 sierpnia i bezpośrednio wynajętym busem udajemy się do Stepancmindy (Kazbegi). Tam też mamy pierwszy „normalny” nocleg, kosztujemy lokalnej kuchni, uzupełniamy zapasy niezbędne na wyprawę (szczególnie gaz). 5 sierpnia ruszamy w góry. Najpierw busikami na parking w pobliżu Cminda Sameba (średniowieczna cerkiew) a dalej już na piechotę (na lekko) do Saberdze, gdzie noc spędzamy już w namiotach. Natomiast w nowym schronisku mamy do dyspozycji jeszcze normalną kuchnię, bufet i konieczne wygody (w tym „porcelankę”, której przez kilka kolejnych dni będzie brakowało). Pierwszy górski nocleg (wysokość około 3014m n.p.m.) poprzedzony jest wspólnym gotowaniem i testowaniem jedzenia liofilizatów, które też będą nam towarzyszyły przez kolejne dni. Następny dzień poświęcamy na dojście do Stacji Meteo – Bethlemi Hut (3560m n.p.m.). Po drodze mijamy punkt kontroli granicznej (jeszcze nie przekraczamy granicy z Federacją Rosyjską) oraz przechodzimy przez fragment lodowca Gergeti. Warto podkreślić, że cały czas poruszamy się na lekko (plecaki ważą max. 15kg). Reszta naszych rzeczy do Stacji Meteo dojeżdża na wynajętych koniach. Przy stacji Meteo rozbijamy namioty, organizujemy się, jemy i dużo, dużo pijemy (wody z elektrolitami, herbaty etc). Wszystko po to, aby dobrze się zaaklimatyzować. Niestety pogoda się psuje więc większość czasu spędzamy w namiotach. Udaje się nam jednak odwiedzić medyków w Bezpiecznym Kazbeku, trochę porozmawiać, dowiedzieć się jak wygląda ich codzienność na stokach Kazbeku. 7 sierpnia przy średnich warunkach pogodowych udajemy się na wyjście aklimatyzacyjne do Białej Kapliczki, znajdującej się nad naszą bazą na wysokości około 3900m n.p.m. Tam przy silnym wietrze spędzamy około godziny i schodzimy by znowu jeść i pić, pić i jeszcze raz pić. Prognozy na 8 sierpnia są dobre – można by atakować szczyt, jednak na 9 sierpnia są jeszcze lepsze a później pogoda ma się zepsuć. Decydujemy, aby na szczyt wchodzić 9 sierpnia – mamy więc jeszcze jeden dzień na aklimatyzację. 8 sierpnia ponownie robimy spacer do Białej Kapliczki, gdzie tym razem przy słonecznej pogodzie spędzamy dużo więcej czasu a przy okazji obserwujemy schodzące ze zboczy Kazbeku kamienne lawiny. Resztę dnia poświęcamy na przygotowanie do nocnego wyjścia na atak szczytowy. W czasie tych dwóch dni aklimatyzacji nasi przewodnicy zorganizowali nam dwa szkolenia – jedno z bezpiecznego poruszania się po lodowcach, a drugie z technik linowych związanych z wyciąganiem poszkodowanego z lodowych szczelin – oba bardzo pouczające i przydatne.

    9 sierpnia około 2:20 czasu lokalnego, po wcześniejszym posiłku, założeniu stosownych ubrań, kasków, czołówek i uprzęży wspinaczkowych wyruszamy na szczyt. Warto zauważyć, że do pokonania mamy około 1400m przewyższenia. Po drodze mijamy Biały i Czarny Krzyż oraz namioty zespołów, które zdecydowały się nocować wyżej niż przy Stacji Meteo. Do wysokości około 4000m n.p.m. docieramy całkiem sprawnie. A dalej już zaopatrzeni w raki i w zespołach 4 osobowych (licząc z przewodnikiem) ruszamy dalej lodowcem w kierunku celu. Po drodze przechodzimy przez pojawiające się szczeliny lodowcowe i docieramy o wschodzie słońca do plato. Lodowiec mamy za sobą a przed sobą pełen ekspozycji trawers do przełęczy pod szczytem (a to już teren FR). Po dotarciu do przełęczy jesteśmy zmęczeni a przed nami jeszcze 150m w pionie na szczyt. Droga prowadzi lodowym kuluarem o nachyleniu +/- 45-55 stopni. Podejście wymagające i meczące, jednak zdobycie szczytu niweluje zmęczenie. Na szczyt docieramy około godziny 10 czasu lokalnego, czyli po 8 godzinach od startu. Pogoda fantastyczna a widoki na Kaukaz wspaniałe. Na horyzoncie wyróżnia się Elbrus (5642m n.p.m.) – najwyższy szczyt Kaukazu. Na szczycie oczywiście obowiązkowa sesja fotograficzna, gratulacje i zaczynamy schodzić – sprawnie i bezpiecznie na dół do Stacji Meteo. Po drodze, zachowując zasady bezpieczeństwa, przechodzimy kuluar, trawers, lodowiec Gergeti usłany szczelinami i dalej moreną w kierunku naszego obozowiska. Po drodze musimy trochę poczekać, ponieważ nasi przewodnicy organizują transport helikopterem dla jednego z poszkodowanych (nie z naszych zespołów). Dlatego też do Meteo docieramy zmęczeni około 16 i mamy czas na odpoczynek, jedzenie i świętowanie. Warto podkreślić, że przez cały atak szczytowy „jemy” tylko batony, żele energetyczne i kabanosy.

    10 sierpnia to dzień przeznaczony na zejście. Zgodnie z prognozami pogoda robi się paskudna – wieje, leje, zimno a namioty trzeba zwinąć, wszystko spakować do „worów” i przygotować do transportu konnego. Jakoś się udaje, a my schodzimy znów przez lodowiec Gergeti w kierunku cywilizacji. Najpierw do schroniska przy naszym pierwszym miejscu noclegowym, gdzie możemy już zjeść coś cywilizowanego. Tak na marginesie – w Stacji Meteo również jest punkt gastronomiczny i możne co nieco ciepłego zjeść – płatność możliwa również kartą. Schodzimy dalej na parking a po południu jesteśmy już w Stepencmindzie. Mamy czas na rozkoszowanie się lokalnym jedzeniem, przepakowanie się, wysuszenie namiotów i co chyba najważniejsze porządny prysznic.

    Kolejne dni poświęcamy na zwiedzanie. Udaje się nam zobaczyć:
    – Ananuri twierdzę z przełomu XVI i XVII w. leżącą nad rzeką Aragwi,

    – Mcchete – starożytną stolicę Gruzji, jedno z najstarszych miast Gruzji leżące na skrzyżowaniu szlaków handlowych, w którym osadnictwo datowane jest 3000 lat p.n.e.,

    – Tbilisi – rozwijającą się stolicę Gruzji, z królującym nad miastem monumentalnym posągiem Matki Gruzji.

    13 sierpnia w godzinach przedpołudniowych przez Stambuł docieramy na Lotnisko Chopina w Warszawie i wracamy szczęśliwie do Pszczyny.

    Cały wyjazd poprzedził około roczny etap przygotowania, zbierania chętnych, kompletowania sprzętu, licznych rozmów pomiędzy uczestnikami, a także dużego wsparcia ze strony Adventure24. Kolejna nasza wyprawa zakończyła się sukcesem. Dlatego też chcemy podjąć się kolejnych dwóch projektów: 2025 – Ararat (5137m n.p.m.) na bis i 2026 – Kilimandżaro (5895m n.p.m.). Osoby zainteresowane prosimy o kontakt mailowy kst.diablak@gmail.com

    MIX zdjęć z wyprawy – poniżej 🙂

    POWRÓT
    Skip to content